Jak widzicie, przeżyłam nieszczęsny NIEMIECKI i DWIE MATMY! Nawet
fajnie było ^^.
Jedyne, co mnie przeraża to pierwszoklasiści… Teraz pewnie
myślicie” Ale jak takie słodkie pierwszaczki mogą przerażać?” No jednak mogą
xd. A zaczęło się tak…
Rano poszłam na autobus szkolny. Akurat mój przystanek jest
pierwszy, więc w środku nikogo nie ma poza opiekunem… Tak, więc, autobus podjechał
i ja tu kulturalnie wsiadam a pierwszaczki mnie spychają na boki! No normalnie
prawie się przewróciłam! Jednakowoż szybko się pozbierałam i wbiegłam do
autobusu jak wampir, który pragnął krwi i ofiar! Na szczęście, albo na
nieszczęście krew się nie polała, bo mądre pierwszaczki nie usiadły na mojej miejscówce…
Już tłumaczę… Jak w autobusie są tak zwane „czwórki” to jedna z nich jest „moja”.
Zawsze ją zajmuje a później dosiada się „K”, „M” i „Mo”. Później była jazda, bo
„Mo” zaczęła się nabijać z Krzysia. Pierwszoklasisty…. Ale to nie było takie
perfidne wyśmiewanie, tylko takie „ Krzysiu, a więc… Jako mój nowy przyjaciel
powinieneś wykazać trochę kultury i nie dłubać w nosie, gdy nikt nie patrzy.”. A
jak „Mo” coś mówi to ona musi to od razu krzyczeć, więc cały autobus miał się,
z czego pośmiać…. W szkole jakoś przeżyłam ten NIEMIECKI no i resztę lekcji na
których nas straszyli testami i tym wszystkim… W między czasie widziałam
Krzysia uciekającego przed, „Mo” xd. Ale droga powrotna była najlepsza! Były
takie zwały! Taki jeden gościu prawie się na mnie wywalił! Ale on był takki
wielki! A no i nie uwierzycie! Spotkałam swoją dawną koleżankę „z podwórka”! Tylko
nie byłam pewna czy mnie pamięta… jutro spróbuję do niej zagadać… Tylko, że nie
wiem jak to zrobić… Bo jeżeli ona naprawdę mnie nie pamięta to się tylko
wygłupie, i ona odrzuci moje zaproszenie do znajomych na fb! :( No z tym
zaproszeniem to żartowałam… Ale zagadać do nie to na serio muszę! Tym bardziej
że słyszałam iż (podobno) przez dwa lata walczyła z rakiem. Ale wracając do
tego co się później działo… Gdy wróciłam, moi rodzice już byli w domu… Na
początku było super, wspaniale. Ale później, niewiadomo skąd znowu wąty, o to
że rano nie wypuściłam psa na ogródek… No przecież mój brat był w domu… On mógł
to zrobić… Ale zostawmy już ten temat… Szczerze mówiąc czasami wolę siedzieć w
szkole, niż w domu… Co jest bardzo smutne…
Dobra już kończę! Do jutra ;* Papa ^^